Lekka, a jednocześnie bardzo pożywna jest ta zupa. Moje dziewczyny zajadają się nią z dokładkami – w ogóle kochają takie klimaty, a Oliwka zasuwa tak pałeczkami, jakby urodziła się w Chinach. 😉 O swoich umiejętnościach władania tymi „sztućcami” wymownie pomilczę. 🙂 W przepisie użyłam sosu Tamari – Japończycy podpatrzyli u Chińczyków sos sojowy, który nazwali po swojemu właśnie „Tamari”.  Jeżeli z jakiś względów unikasz soi, to możesz zastąpić ją aminosem kokosowym – przyprawą otrzymywaną z nektaru kwiatu kokosa, którą kupisz w sklepach ze zdrowa żywnością.

Składniki:

ok 1 litr wody

1/3 szkl komosy ryżowej – przepłukana kilkakrotni, namoczona przez ok. 1 godz

1 cm korzenia imbiru

1 ząbek czosnku

1/2 papryczki chilli – u mnie bez nasion, aby nie było z ostro

2/3 łyżeczki czerwonej pasty curry lub według uznania

1 marchewka

1/4 główki kalafiora

1 łyżeczka sosu Tamari lub innego sojowego zamiennie aminos kokosowy

1 łyżeczka pasty z tamaryndowca lub sok z limonki

6 grzybów shitake – u mnie świeże, suszone trzeba przez kilka godzin wymoczyć

1 garść liści szpinaku

1/2 pęczka szczypiorku

1 łyżka posiekanej kolendry

1 łyżeczka oleju sezamowego lub preferowany tłuszcz

1 łyżka oleju kokosowego lub innego preferowanego tłuszczu

Wykonanie:

1. Korzeń imbiru, czosnek rozcieramy ze szczyptą soli w moździerzu lub drobniutko siekamy, ścieramy. W woku/rondlu rozgrzewamy tłuszcze, wrzucamy imbir, czosnek, chilli, chwile przesmażamy. Wrzucamy pastę curry, połowę posiekanego drobno szczypiorku, pokrojoną w paseczki marchewkę, grzyby i podzielony na różyczki kalafior, podlewamy sosem sojowym. Dokładamy odsączoną komosę ryżową. Dwie minuty przesmażamy, podlewamy wodą.

2. Gotujemy pod przykryciem na wolnym ogniu ok. 15 minut – 5 minut przed końcem gotowania dokładamy posiekany szpinak. Doprawiamy pasta z tamaryndowca lub sokiem z limonki, solą, świeżą kolendrą i szczypiorkiem.

Komentarze:
guest
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Inline Feedbacks
View all comments
grash
grash
3 lat temu

Aga, gdzie w Sandomierzu można kupić te wszystkie dodatki o których piszesz ?(aminos kokosowy, pasta z tamaryndowca) ja mam problem nawet z zakupem jajek ekologicznych – w jednym ze sklepów na tak zwanym osiedlu stwierdzili, że „zerówek” nie sprowadzają bo za małe i nikt by takich nie kupił. Jak możesz pomóż, wystarczy jak podasz ulicę albo „dzielnicę” – znajdę. Twój blog jest dla mnie wybawieniem z kłopotów związanych z dość restrykcyjną dietą. Wszystko zawsze świetnie mi się udaje – dziękuję.

grash
grash
3 lat temu

Dziękuję Aga, pomogłaś – przynajmniej wiem, że nie jestem odosobniona w swoich poszukiwaniach.
I dziękuję za to: „do napisania- bo to, to na pewno i za „do zobaczenia” . Łatwo nie będzie wypatrzeć Cię w dwudziestotysięcznym mieście ale gdybyś kiedyś popełniła jakieś warsztaty kulinarne w Sandomierzu – pierwsza bym się zapisała.
Do zobaczenia zatem.