Aromatyczna, szybka zupa. Moje córki lubią ją bardzo. Pomimo użycia indyjskich przypraw, otrzymany smak jest bardzo swojski, trochę rosołowy.

Składniki:

1/2 kalafiora

3 średnie marchewki, ok. 1 szkl

1 laska selera naciowego

1-2 cebula szalotka

Ok. 1 łyżeczki startego imbiru

1/2 łyżeczki nasion kuminu

1 łyżeczka mielonej kolendry

Szczypta asafetydy- przyprawa o cebulowym smaku

Szczypta pieprzu czarnego

1/3 łyżeczki zmielonych nasion adżwan- nasiona przypominające w smaku i zapachu tymianek

2 łyżki masła klarowanego

Wykonanie:

1. W naczyniu, w którym będziemy gotować zupę, rozpuszczamy masło klarowane, wsypujemy nasiona kuminu, podsmażamy je. Dodajemy cebulę – jeżeli lubimy ją w zupie,pokrójmy w kostkę, albo piórka. Moje dzieci generalnie nie lubią cebuli w zupach, podsmażam cebulę w całości. Szklimy.

2. Wrzucamy starty imbir i pokrojony w kostkę seler naciowy. Jeszcze minutę podsmażamy. Wrzucamy startą na grubych oczkach marchew (możemy pokroić ją również w kostkę, paseczki, jak nam pasuje), różyczki kalafiora, podsmażamy przez ok. 10 minut.

2. Warzywa zalewamy ok. 3 szklankami wody, dodajemy kolendrę i pozostałe przyprawy prócz soli, którą doprawiamy na końcu wedle upodobania. Gotujemy do miękkości, czyli ok. 10 minut.

3. Podajemy posypaną natką koperku.

Komentarze:
One Comment
  1. Olesia 23 marca, 2020 at 15:47 - Reply

    Wczoraj ugotowalam te zupe. Mialam wszystkie skladniki, oprocz asafetydy, i adzwanu, ktory zastapilam tymiankiem. Dalam 2 duze marchewki, zamiast 3 malych, ale wydalo mi sie ze w porownaniu do ilosci kalafiora wyszlo strasznie duzo tej marchwi. Czy nie moglabys nastepnym razem zwazyc marchew? Potem jak wlalam 3 szklanki wody, to na moj gust bylo to bardzo malo, zupa byla strasznie gesta, w koncowym efekcie wlalam okolo litra wody ! Wyszla wrecz niesamowita w smaku i aromacie. Ja sie delektowalam! Najmlodsze zladlo caly talerz, maz cala miske (w jego rodzinie zupy sie je w miskach, a nie na talerzach, a porcja zupy wynosi w tej misce 3,5 chochli!). Dwie inne panny nie tknely, bo „smierdzi”. To nic, tak u mnie przy kazdym posilku :(. I tak uwazam, ze bomba ta zupa!