Przed wojną Polska leguminą stała. W tej nazwie mieściły się potrawy, które spożywano po głównym daniu obiadowym. Zapiekanki, budynie,suflety, knedle czy pierogi zaliczały się do niej, ale tylko wtedy, gdy były przyrządzone na słodko. Co ciekawe słowo legumina pochodzi z łaciny i znaczy tyle, co jarzyny. 🙂 W czasach PRL, w niedostatku czasach, leguminy zostały samodzielnymi daniami obiadowymi. Te desery często serwowano ze słodkimi sosami, u mnie też tak jest. Robię owocowe,migdałowe czy czekoladowe. Z tym ostatnim jest dzisiejsza receptura.


Składniki (ok. 5-6 porcji):

200 g ryżu – u mnie Basmati

4 jabłka

2 pigwy (małe)- opcjonalnie

1/2 łyżeczki cynamonu cejlońskiego- niezwykle szlachetny i łagodny smak

2 figi – opcjonalnie

2 jajka

2 goździki

6 ziaren kardamonu

4 łyżek ksylitolu

Łyżka masła klarowanego lub inny preferowany tłuszcz +tłuszcz do wysmarowania formy

Wykonanie:

1. Ryż płuczemy, odcedzamy na sitku, wrzucamy do garnka, w którym będzie gotowany. Podprażamy, mieszając, ok. 2 minut. Zalewamy 500 ml wody, dodajemy łyżkę masła, przykrywamy pokrywką i gotujemy przez 20 minut. Nie odkrywamy pokrywki, nie podglądamy. Tym sposobem ugotuje nam się sypki, delikatny ryż.

2. Jabłka, pigwę kroimy w drobną kostkę. Przesmażamy, podlewając kilkoma łyżkami wody. Pod koniec smażenia dodajemy dwie łyżek ksylitolu.

2. Żółtka ucieramy z dwiema łyżkami ksylitolu na puszystą, białą masę. Białka ubijamy na sztywno. Goździki, kardamon miażdżymy w moździerzu.

3. Żółtka, rozdrobnione przyprawy dodajemy do ryżu, mieszamy. Dodajemy białka, delikatnie mieszamy. Figi kroimy w plastry, układamy na wierzchu.

4. Formę obficie smarujemy masłem klarowanym lub innym tłuszczem. Wykładamy połowę masy, na to przesmażone jabłka i ponownie ryż. Zapiekamy ok. 20 minut w 170 stopniach.

5. Przed podaniem obsypujemy cynamonem i polewamy ciepłym sosem.

Rady:

Jabłka można poddusić, ale można dać też surowe, a potem je zapiec. Na zdjęciach właśnie tak jest, ponieważ zapiekankę robiłam dzieciom, chciały w kawałkach. Wtedy tylko podsmażamy pigwę, jeżeli ją dodajemy, bo dłużej się piecze, niż jabłka. Jabłka obtaczamy w ksylitolu, a dalej postępujemy, jak z duszonymi. Osobiście wolę jabłka przesmażane.

Jeżeli chcemy wersję bez jajek, to je pomijamy. Wtedy ryż ugotujmy zwyczajnie na wodzie. Jest to istotne. Będzie lepiej się ze sobą wiązał, a bez jajek tego potrzebuje.

Jeżeli nie chcemy po upieczeniu posypywać wierzchu cynamonem, to dajmy go do jabłek przed pieczeniem.

Sos czekoladowy:

200 ml mleka roślinnego – u mnie kokosowe

1/2 łyżeczki kakao, zamiennie karobu

4 kostki czekolady

2/3 łyżeczki mąki ziemniaczanej

1 i 1/2 łyżki ksylitolu lub według swoich preferencji

Odrobinę soli – dosłownie kilka ziarenek

Wykonanie:

1. Mleko wraz z czekoladą i ksylitolem podgrzewamy na ogniu, mieszając trzepaczką, aby czekolada nie przywarła do dna. Gdy się ładnie połączy z mlekiem dodajemy kakao i dokładnie mieszamy. W łyżce – dwóch wody rozrabiamy mąkę ziemniaczana. Zagotowujemy, ciągle mieszając. Próbujemy, ewentualnie dosładzamy.

2. Polewamy desery.

Rady:

Sos przed podaniem odgrzewamy, wtedy staje się rzadszy. Zimny gęstnieje.

Zamiast czekolady możemy użyć więcej kakao/karobu. Jeżeli możemy, to wtedy dodajmy żółtko, będzie aksamitniejsze w teksturze i podgęści sos niczym czekolada, bo zawiera lecytynę.  Jeżeli nie możemy, to dajmy 1 łyżeczkę skrobi ziemniaczanej, pamiętając, że w moich przepisach łyżeczki są zawsze płaskie.

Sos tutaj jest dosyć słodki, ale dlatego, że ryż taki nie jest. Razem grają ze sobą doskonale. Oczywiście i ryż, i sos można dostosować pod swój smak.

Komentarze: