Składniki:
1 kalafior
3 średnie ziemniaki
1 garść fasolki szparagowej – miałam pod ręką żółtą, ale wizualnie ładniej komponuje się zielona
3 pomidory – sparzone, obrane ze skórki
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka nasion kuminu
1 liść laurowy
4 listków curry – opcjonalnie
1/2 łyżeczka kurkumy
1 cm imbiru – świeży
1 łyżka mleka kokosowego, gęstego – możemy pominąć, jeżeli nie mamy pod ręką.
1/3 łyżeczki kozieradki – zmielone/ rozbite w moździerzu
1/3 łyżeczki chili kaszmirskiego (łagodniejsze, niż klasyczne)
2/3 – 1 łyżeczka kolendry – zmielone ziarna
1/4 asafetydy (przyprawa charakterystyczna dla kuchni wschodu, nadaje przyjemny, orientalny posmak) – zamiennie 1 cebula
2 łyżki masła klarowanego
1 – 1,5 szklanki wody
Wykonanie:
1. Kalafior rozdzielamy na różyczki, fasolkę oczyszczamy, kroimy na mniejsze części – zalewamy wrzątkiem, odstawiamy na ok. 5 minut – odcedzamy. Ziemniaki kroimy w kostkę.
2. Na rozgrzane masło wrzucamy nasiona kuminu, chwilę podsmażamy, dokładamy liście – laurowe, curry i asafetydę. Podsmażamy minutę. Jeżeli dodajemy cebulę, zamiast asafetydy, to robimy to w tym momencie i podsmażamy do zeszklenia. Wrzucamy rozgnieciony czosnek, starty na tarce imbir, dodajemy chili, kurkumę, kozieradkę, pokrojone pomidory. Przesmażamy kilka minut, aż pomidory zmiękną.
3. Wrzucamy warzywa (kalafior, ziemniaki, fasolkę), podlewamy wodą. Na wolnym ogniu dusimy do miękkości. Pod koniec dodajemy łyżkę mleka kokosowego, doprawiamy zmieloną kolendrą, solą. Posypujemy świeżą kolendrą – nie miałam pod ręką, posypałam pietruszką i też smacznie. 🙂
Ze tez nikt nie robil tego calkiem prostego dania? Ludzie, musicie tu biec tlumnie i wszyscy to sprobowac – przepyyyyszne!!! Znow zzarlismy z mezem po 2 wielkie talerze, z samego lakomstwa. Jedyny bemol – ze na mojej kuchence indukcyjnej duszenie tego zajelo cala godzine! A bynajmniej moc nie byla za slaba – dusilam na piatce, a na szostce juz potrafi mi sie przypalic co nieco. Tez trzeba uwazac, jakie sie bierze ziemniaki, kalafior i fasolke. U mnie wyszlo tak, ze ziemniaki byly jakies dziwnie nie do sezonu mlode, ugotowaly sie w mig i zaczely sie rozlazic na kasze, kalafior byl bardzo mlody i zachowal chrupkosc pomimo godziny gotowania, no ale to nawet przyjemne w smaku. A fasolka mi sie trafila jakas stara jak Mathuzalem, pozostala twarda i lykowata. Nastepnym razem bede bardziej uwazala, i taka fasole szparagowa osobno w szybkowarze ugotuje, a dopiero wrzuce do dania co sie pichci pomalu.
Olesiu, przypomniałaś mi o tym dobrym jedzeniu – nie tylko zresztą tym. 😉 Cieszę się, że szło je ze smakiem zjeść. ? Uściski dla Was ?❤️