Lubisz gruzińską kuchnie? Bo ja bardzo. Z niektórych potrwa musiałam zrezygnować, ale wiele nadal zjadam z apetytem. Przykładem są fasolowo – orzechowe kuleczki.* Wydawać by się mogło, ze to nic szczególnego, ale połączenie fasoli, orzechów, czosnku, kolendry tworzy eksplozje smaków. Nie do końca jestem przekonana, czy w obecnych czasach powinnam tego słowa używac tak nawiasem. Mocno pejoratywny przekaz. Ale wróćmy do meritum. 🙂 W Gruzji podawane są same lub z pieczywem, posypane natką kolendry, okraszone sporą ilością oleju orzechowego. Niby mały detal, a robi wiele, bo fasola sama w sobie jest dosyć sucha. Olej to doskonale równoważy. Takie kulki mogą stanowić urozmaicenie menu imprezowego, mogą służyć jako pasta na kanapki.
Składniki:
150 g czerwonej fasoli – namoczonej na noc
50 g orzechów włoskich
1 mała cebula
1 ząbek czosnku
2/3 łyżeczki zmielonych nasion kolendry
1 pęczek natki kolendry
1 pęczek natki pietruszki
1/2 łyżeczki cynamonu cejlońskiego (delikatniejszy, bardziej szlachetny w smaku)
1 goździk
Sól, czerwona papryka do smaku
Olej orzechowy
Wykonanie:
1. Fasole gotujemy do miękkości. Blendujemy jeszcze ciepłą na purèe.
2. Orzechy obieramy, jeżeli mamy moździerz, to w nim wraz z czosnkiem, goździkiem i solą ucieramy na gładką masę. Jeżeli nie, to orzechy mielimy, czosnek przepuszczamy przez praskę. Cebulę kroimy w kostkę. Natki drobno siekamy.
3. Wszystkie składniki prócz natek (troszkę możemy dodać do masy) łączymy i formujemy kulki wielkości orzecha włoskiego.
4. Kulki układamy na półmisku, posypujemy natkami, polewamy olejem orzechowym.
*Na tą przekąskę natknęłam się w książce kucharskiej Jeleny Kiładze: Tradycyjna kuchnia gruzińska.
Dopiero co odkrylam, ze mam w domu czerwona fasole i fasole azukis. Obie sa czerwone. Jak myslisz, ktora jest lepsza do tego dania?
Jak i myslalam, na drugi dzien to juz bylo niebo w gebie. A kilka sztuk wlozylam na chwile do piekarnika, to maz sie strasznie zachwycal, mowil, ze o wiele lepsze sa na cieplo, z taka chrupiaca skorupeczka.
Zrobilam, ale jakis smak „nieprzezarty” (tak jakby kazdy skladnik osobno). Wloze do lodowki i sproboje jutro. Moze zyskaja wielce na walorach. Kolendre zielona mialam sucha. Podejrzewam ze ze swieza to zupelnie inny smak.
BardO lubię to danie,pychotka:)))
Czyli mogłybyśmy razem ucztować. 😀