Potrawa powstała bardzo spontanicznie z tego, co akurat miałam pod ręką. Nie była przemyślana. Takie akcje kuchenne kończą się u mnie klapą lub sukcesem. Albo coś jest pyszne albo nie…Nie biorę pod uwagę pośredniości. Przepis jest na blogu, znaczy udało się. 😉 Wyszło smacznie. Zainspirowała mnie Azja, trochę Tajlandia. Dosmaczałam pod swoje kubki smakowe. Taka kuchnia fusion. 😉

Makaron z fasoli mung jest wdzięcznym składnikiem jedzenia. Jednak, uważam, niedocenianym w naszym kraju. Sam w sobie wprawdzie nijaki, ale gdy tylko dorzucimy mu kompanów w postaci warzyw i wyrazistego sosu, nabiera charakteru. Cudownie chłonie smaki, nasyca się kolorami.

Nieczęsto dodaje do gotowania gotowe sosy. Tutaj natchnęło mnie na  ketchup i bardzo dobrze, bo zrobił błyskawicznie świetną robotę. Nadał potrawie słodko – kwaśny posmak bez kombinowania z ksylitolem itp.


Składniki (3 porcje):

1 opakowanie makaronu z fasoli mung – można użyć ryżowego

1/4 małej główki białej kapusty – drobno poszatkowanej

2 średnie marchewki – pokrojone na cienkie plastry a potem na słupki

1 cebula – pokrojona w kostkę

3 garście fasoli szparagowej – u mnie mrożona

1 cm korzenia imbiru – drobno poszatkowanego

1/3 szklanki pasty z pomidorów lub 2 łyżki koncentratu pomidorowego i ok. 80 ml wody lub 3 świeże pomidory

4-5 łyżek ketchupu – dzięki niemu sos zyska smak słodko kwaśny

1/3 łyżeczki zielonej pasty curry

1 łyżeczka pasty z tamaryndowca – można pominąć i dodać sok z limonki

2 łyżki tłuszczu do smażenia

Pęczek szczypiorku

Sól


Wykonanie:

1. W rondlu lub woku rozgrzewamy tłuszcz, wrzucamy cebulę i podsmażamy do zeszklenie na średnim ogniu. Następnie dokładamy imbir, kapustę, marchew, fasolkę. Dodajemy tamaryndowiec, pastę curry, podsmażamy mieszając ok. 5 minut.

2.  Dodajemy ketchup, pastę lub inną formę pomidorów, smażymy ok. 10 minut lub do preferowanej miękkości.

3. Makaron umieszczamy we wrzątku, a gdy zmięknie, odcedzamy i kroimy na mniejsze kawałki.

4. Łączymy dokładnie z warzywami. Odstawiamy pod przykryciem na ok. 5 minut. Posypujemy szczypiorkiem.

Rady/uwagi:

  • jeżeli nie mamy pod ręką tamaryndowca (jest słodko-kwaśny), to pomijamy go, możemy dodać odrobinę soku z limonki;
  • pasta curry sprawi, że potrawa będzie miała ostry posmak, więc jeżeli tego nie lubimy, to nie dodajmy; można pójść w innym kierunku i do potrawy dodać z łyżeczkę sosu sojowego, z 1/3 łyżeczki octu ryżowego;
  • nie bójmy się smażonej kapusty – nie będzie surowa, nie będzie niesmaczna. Robi się doskonale chrupka. Za poznanie smażonej kapusty jestem wdzięczna kuchni azjatyckiej;
  • jeżeli nie dodajemy do duszonych warzyw tamaryndowca ani pasty curry, sosu sojowego, to musimy dać szczyptę soli, żeby warzywa miękły.

Komentarze: