Swojego czasu zastanawiałam się dlaczego gołąbki gołąbkami się zwą. Sięgnęłam po „Słownik etymologiczny języka polskiego” Franciszka Sławskiego. Wyczytałam w nim, że w językach słowiańskich nierzadko wykorzystywano nazwy zwierząt czy ptaków do nazywania potraw, szczególnie w kontekście obrzędowych. Nazwę dla gołąbków najprawdopodobniej zapożyczyliśmy z języka ukraińskiego. Gołąbek, to nic innego, jak potrawa z kaszy i/lub mięsa owinięta w liście kapusty. Na wschodzie często liście są ukiszone. Gołąbki z ryżem, to dosyć współczesna potrawa, dawniej królowały na naszych stołach kasze. U mnie w domu gołąbki zawsze były z kaszą gryczaną. Dziś proponuje gołąbki bezmięsne. Ta potrawa bardzo często gości na wigilijnych stołach. Przynajmniej na wschodzie. Do ich wykonania często użyłam kapusty włoskiej, ale tylko dlatego, że jej liście szybko się obgotowują. Jeżeli wydaję Ci się, że gołąbki są czasochłonne, to nic bardziej mylnego. Zrobisz je w góra 40 minut, a potem już pieką się same.
Składniki (ok. 12 sztuk):
1 kapusta włoska – obgotowana w całości kilkanaście minut
1 szklanka kaszy gryczanej niepalonej
Ok 10 – 12 g suszonych grzybów -opłukanych i namoczonych przez noc
2 średnie cebule
3 łyżki masła klarowanego lub innego preferowanego tłuszczu
Sól, pieprz
Wykonanie:
1. Kasze płuczemy, gotujemy z łyżka masła w podwójnej ilości wody.
2. Namoczone grzyby gotujemy do miękkości w wodzie, w której się moczyły. Odcedzamy. Wodę nie wylewamy!
3. Cebulę siekamy w kostkę, podsmażamy do zeszklenia na dwóch łyżkach masła. Dodajemy posiekane w paski grzyby, podsmażamy kilka minut.
4. Ugotowaną kaszę mieszamy z grzybami, solą, pieprzem.
5. Z liścia odcinamy zgrubienie, nakładamy farsz, zwijamy gołąbka.
6. Układamy gołąbki ściśle w brytfance czy innym naczyniu/blasze, w której będziemy piec. Dno wykładamy liśćmi, których nie wykorzystaliśmy, podlewamy wywarem z grzybów. Pieczemy ok. 1 godziny w 180 stopniach.
Rady:
Tak przyrządzone gołąbki po upieczeniu są sypkie. Jeżeli chcemy, aby były zwarte, to można do farszu dać jajko. Sklei składniki.
Do pieczenia prócz wywaru z grzybów można dać rozcieńczoną wodą pastę pomidorową.
ciekawa jestem, czy w staropolskiej kuchni ktoś w ogóle zastanawiał się nad glutenem, czy też wykluczaniem z diety nabiału ( z jajami włącznie;))
Asiu, nie sadzę. 🙂 Jadło się to, co pod ręką była. Kasza, zboża, jajka były najtańsze, przez to dostępne ogółowi. A jeżeli już jakieś wykluczenia występowały, to właśnie ze względów ekonomicznych. Dziś wielu nie wyobraża sobie dnia bez mięsa, ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu mięso jadano od święta. Posty związane z przednówkami i z kończącymi się zapasami, a wplątane w katolicki kalendarz, miały na celu ograniczenia, ale też ze względu na mniejsza ilość. Za to medycyna wschodnia leczyła jedzeniem od zawsze. 😉 Ale taka ciekawostka, Słowianie np. drobiu jeść nie chleli, bo uważali, że im szkodzi.