Falafel lub felafel, to niewielkie kotleciki sporządzane  z ciecierzycy (lub fasoli) i smażone na głębokim tłuszczu. Stanowią tradycyjne jedzenie Bliskiego Wschodu. Serwowane są najczęściej w pieczywach z dodatkiem sałatek, marynowanych warzyw, sosów. To bardzo popularna forma bliskowschodniego ulicznego jedzenia. Swojego czasu w Egipcie te smaczne kotleciki polecał na śniadanie Mc Donald’s. Zwały się – nie będzie tu żadnego zaskoczenia – Mcfalafel.

Nazwa falafel pochodzi od słowa falafil oznaczającego małe, pieprzowe ziarnko. Możemy więc przypuszczać, że początkowo były to niewielkie, chrupiące kuleczki, które z czasem zwiększyły swoją form.

Skąd właściwie się falafel wziął? Pytanie to do tej pory wzbudza wiele emocji, kontrowersji i uraz. Mianowicie o miano ojczyzny tej potrawy kłócą się pomiędzy sobą Egipt, Palestyna i Izrael. Nic nie wskazuję, aby ten kulinarny konflikt został zażegnany.

Nie ważne skąd, ważne, że są. 😉 Zapraszam do wspólnego gotowania. Kotleciki są smaczne, chrupiące, więc warto je zrobić. Doskanale smakują na ciepło i na zimno.


Składniki (ok.15 sztuk):

200 g suszonej ciecierzycy – namoczonej na noc (możemy ją moczyć do 24 godz.)

1 cebula szalotka lub inna cebula małych rozmiarów – pokrojona w kostkę

2 ząbki czosnku

1, 5 łyżki natki pietruszki

1, 5 łyżki natki kolendry

1 łyżeczka suszonej mięty

1 łyżeczka mielonej kolendry

1 łyżeczka mielonego kuminu

1/2 łyżeczki soli

1/3 łyżeczki sody

Szczypta pieprzu

Tłuszcz do smażenia – u mnie olej ryżowy. Jeżeli nie lubisz lub nie możesz smażonego, upiecz kotleciki w piekarniku.

Wykonanie:

1. Namoczoną i wypłukana ciecierzycę przepuszczamy przez maszynkę wraz z natkami, cebulą, czosnkiem. Dodajemy wszystkie pozostałe składniki. Dokładnie męsimy dłońmi. Odstawiamy na 1 godzinę (można i na całą noc)do lodówki (jeżeli nie mamy czasu, możemy ten etap pominąć).

2. Formujemy ok. 15 niewielkich kulek, które spłaszczamy, nadając im kształt pastylki.

3. Wrzucamy na rozgrzany tłuszcz. Smażymy, przekręcając co jakiś czas, ok. 5 minut. Wyjmujemy na papierowy ręcznik.

Rady:

– smażenie możemy zastąpić pieczeniem (ok. 30 minut w 180 stopniach w międzyczasie przekręcając na drugą stronę); wtedy będą wyglądały trochę inaczej, nie będą tak wypieczone i nie będą tak chrupiące);

– ciecierzyca nie może pochodzić z puszki ani nie może być ugotowana, bo wtedy kotlety będą się rozpadać, pić tłuszcz- będzie dramat kulinarny.

Komentarze:
3 komentarze
  1. Olesia 22 maja, 2020 at 12:07 - Reply

    Juz robilam kilka razy w zyciu falafel. Poniewaz traktuje ten blog jako swoja podstawowa ksiazke kucharska, a swoje wpisy – jako notatki na marginesie tej ksiazki :), to pozwole wstawic swoje 5 groszy do przepisu (by pamietac, jak dokladnie robic nastepnym razem). Ciecierzyce po odplukaniu nalezy porzadnie osuszyc recznikami, inaczej przy smazeniu to popeka. Do skladnikow powyzej dodalam jeszcze pol lyzki ziaren podsmazonego sezamu i szczypte papryki. Tekstura po zmieleniu powinna byc cos miedzy couscous a ciastem. Zeby sie trzymalo, ale nie bylo juz jak houmous. NIE mielic w duzym blenderze kielichowym, jak pisza w wielu przepisach (bo sie nie mieli jednorodnie, ciagle zostaja cale ziarna). Jak juz, to malymi porciami, blenderem zanurzeniowym (nie mam maszynki do miesa). Kotleciki formujemy mokrymi rekami. Co sie zawze nameczylam ze smazeniem tych kuleczek… Tutaj Aga, jak zwykle, podaje genialne i proste rozwiazanie – nie robic w cholere tych kuleczek, tylko male plaskie kotleciki! Smazenie w tluszczu (uzylam specialnego oleju do smazenia, kupionego w sklepie bio) poszlo o niebo latwiej ! Smazyc nalezy na ogniu umiarkowanym ( u mnie 3ka na indukcji).

  2. Anonim 6 lutego, 2018 at 19:05 - Reply

    świetny przepis. właśnie robię po raz drugi i nie mogę się doczekać, kiedy je zjem 🙂

    • Aga Bednarska 8 lutego, 2018 at 11:25 - Reply

      Ale mi to dobrze czytać! Naprawdę uszczęśliwiłaś mnie fest! Dziękuję bardzo. Myślę, że wiele tu mięta robi… Pozdrawiam i do napisania…